Krwawi Benderowie - pierwsza w Ameryce rodzina psychopatycznych morderców
Zajazd prowadzony przez rodzinę Benderów był jedną z niewielu placówek na szlaku Great Osage Trail, w których strudzony podróżnik mógł coś zjeść, napić się i odpocząć. Pewnego razu trafił tam niejaki William Pickering. Gospodyni przybytku zaprosiła go do wspólnego stołu. Mężczyzna jednak odmówił. Nie mógł przemóc odrazy, jaką odczuł na widok brudnej kotary wiszącej tuż za krzesłem. Spowodował tym gwałtowną reakcję ze strony Benderów, w tym groźby nożem. Ale przynajmniej uszedł z życiem.
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły na temat zagadek kryminalnych.
Great Osage Trail
Kiedy opadł wojenny kurz…
Wojna Secesyjna, która trwała w latach 1861-1865 była nie tylko krwawym konfliktem militarnym, ale również zderzeniem dwóch wizji politycznych, dwóch światopoglądów. Jako taka stała się kamieniem milowym w historii Stanów Zjednoczonych. W ciągu 4 lat walk śmierć poniosło blisko 700 tysięcy ludzi, a straty w mieniu oszacowano na kwotę 5 mld dolarów. Następne lata należało poświęcić porządkowaniu spraw wewnętrznych, a przede wszystkim znalezieniu ziemi dla rzesz osadników.
W stanie Kansas przeprowadzono masowe wysiedlenia rdzennych mieszkańców. Rząd USA przeniósł rezydujących w hrabstwie Labette Indian Osage do rezerwatu (późniejszej Oklahomy). “Oczyszczoną” w ten sposób ziemię rozparcelowano i wystawiono na sprzedaż. W październiku 1870 r. zainteresowanie tamtejszą okolicą wyraziło kilka rodzin, a wśród nich Benderowie.
Emigranci
Głowa rodziny, John Bender senior, zwany “Pa”, wykupił 65-hektarową działkę między miastami Independence i Fort Scott. Przylegała ona do Wielkiego Szlaku Osagów, który w tamtym czasie stanowił jedyną dostępną trasę na zachód. Wraz z synem Johnem juniorem postawił na niej stodołę, zagrodę dla zwierząt, chatę mieszkalną oraz studnię. Jesienią 1971 r. do gospodarstwa przybyły kobiety. Elvira, zwana “Ma”, żona Bedera seniora oraz Kate, ich córka.
Osadnicy próbowali uprawiać ziemię, ale szybko okazało się to niemożliwe. Skąpe opady, mało żyzna gleba, silny wiatr i upały sprawiły, że Benderowie musiała wymyślić inny sposób utrzymania. Zajęli się więc prowadzeniem skromnego zajazdu dla podróżnych. Chata, w której mieszkali, została podzielona na pół płócienną plandeką. Pokój położony z tyłu służył jako sypialnia. Pomieszczenie frontowe przekształcono w sklep wielobranżowy połączony z kuchnią i stołówką. Strudzeni goście mogli tu zjeść ciepły posiłek, a nawet spędzić noc we w miarę cywilizowanych warunkach. Gospodarze hodowali na swojej posesji zwierzęta, uprawiali również własne warzywa i owoce. Ogród i sad mieściły się po północnej stronie chaty. Elivra i Kate wyjątkowo troskliwie dbały o rośliny.
Dziwacy
Rodzina Benderów od razu zyskała miano dziwaków. Nikt dokładnie nie wiedział, skąd przyjechali. John senior, wysoki i postawny 60- latek,i był przez wszystkich uważany za ponuraka i złośliwca. Prawie nie mówił po angielsku, a jeśli już, to z silnym niemieckim akcentem. Pani Bender, kobieta tęga i mocno już doświadczona przez życie, była równie nieprzyjazna, jak jej małżonek. Rządziła domem żelazną ręką, wzbudzając lęk pozostałych. Szybko zyskała pseudonim “diablica”. Podawała się bowiem za medium zdolne do nawiązywania kontaktów ze zmarłymi. Chodziły słuchy, że potrafiła również rzucać uroki i przyrządzać magiczne wywary z ziół.
John junior, zwany również Thomasem, miał około 25 lat i bardziej przyjazne usposobienie. Był wysoki i szczupły, wśród kobiet uchodził za przystojnego. Mówił dobrze po angielsku. Drażnił jednak otoczenie wybuchami niestosownego śmiechu, przez co sprawiał wrażenie mało rozgarniętego.
Kate Bender, dwa lata młodsza od brata, wydawała się ulepiona z zupełnie innej gliny. Olśniewała wszystkich urodą i dobrymi manierami. Mówiła płynnie po angielsku bez żadnych obcych naleciałości. Reklamowała swoje usługi jako uzdrowicielka, wróżka i spirytystka. Głosiła otwarcie pochwałę wolnej miłości. Stała na stanowisku, że ludzie nie powinni się ograniczać do jednego związku, nawet jeśli miałby to być związek kazirodczy. Tego rodzaju filozofia w tamtych czasach była wręcz nie do przyjęcia i budziła powszechne zgorszenie.
Znikający ludzie
Dr York
Szlak Great Osage Trail uchodził za wyjątkowo niebezpieczny. Podróżujący nim na zachód ludzie gubili się i tracili życie z wielu powodów. Napady bandytów, wypadki, konflikty z rdzennymi mieszkańcami, choroby- to tylko kilka z nich. W ciągu lat liczba osób przejeżdżających przez hrabstwo Labette, po których zaginął wszelki ślad, niepokojąco rosła. Miara przebrała się w marcu 1873 r. To właśnie wtedy znany lekarz z miasta Independence, dr William York, rozpłynął się w powietrzu po opuszczeniu pociągu w Cherryvale.
William York wybrał się w podróż szlakiem Great Osage Tail w poszukiwaniu swojego przyjaciela- Georga Newtona Longcora. Zimą 1972 r. owdowiały mężczyzna wyjechał z Independence wraz ze swoją osiemnastomiesięczną córką Mary Ann. Od tamtej pory nie dał znaku życia. Lekarz ruszył jego śladem, wypytując po drodze lokalnych mieszkańców. Bezpiecznie dotarł do Fort Scott, skąd 9 marca miał ruszyć w drogę powrotną. Nigdy nie dotarł do domu. Bracia doktora, pułkownik Edward York i senator Alexander York, ludzie bogaci i niezwykle wpływowi, byli zdeterminowani, aby odkryć prawdę o losie zaginionego krewnego. Sprawdź także ten artykuł: Rodzina Owieczkinów - porwanie drogą do wolności.
Wina Indian
Pułkownik York zebrał grupę pięćdziesięciu mężczyzn i rozpoczął poszukiwania. Podążając tropem brata, dotarł aż do hrabstwa Labette. Siłą rzeczy musiał trafić do zajazdu Benderów- jedynego tego rodzaju przybytku w okolicy. 28 marca 1873 r. przeprowadził rozmowę z przedstawicielami egzotycznej familii. Benderowie przyznali, że lekarz faktycznie się u nich zatrzymał, ale jego dalszych losach nie mieli pojęcia. Zasugerowali kłopoty z nieprzyjaźnie nastawionymi Indianami. Pułkownik musiał przyznać, że tego rodzaju scenariusz był możliwy.
Na tym sprawa się jednak nie zakończyła. Okoliczni mieszkańcy coraz częściej wyrażali zaniepokojenie tajemniczymi zniknięciami podróżnych i naciskali, aby coś z tym zrobić. Zarządzono spotkanie w miejscowości Harmony Grove. Wzięło w nim udział siedemdziesięciu pięciu miejscowych, w tym pułkownik York i obaj Benderowie. Po szczegółowym omówieniu wszystkich zaginięć (także doktora Williama Yorka) uzgodniono, że należy przeszukać każde gospodarstwo zlokalizowane między Big Hill Creek a Drum Creek.
Ucieczka
Kilka tygodni później sąsiad Benderów- Billy Tole- zauważył kręcące się bez opieki zwierzęta gospodarskie. Były ewidentnie głodne. Zaniepokojony mężczyzna udał się na farmę, ale nie zastał nikogo. Co gorsza, zniknął również wóz gospodarzy. Tole zrozumiał, co to wszystko oznacza. Popędził więc do miasta i zgłosił swoją obserwację radzie. Niestety, z uwagi na wyjątkowo złą pogodę, nie można było podjąć żadnych czynności.
Dopiero 5 maja grupa kilkuset ochotników, w tym pułkownik York, zabrała się za przeszukiwanie gospodarstwa. Budynek mieszkalny był zupełnie pusty, jeśli nie liczyć okropnego smrodu. Szybko okazało się, że dochodzi on z piwnicy, do której prowadziła ukryta w podłodze klapa. W dziurze osłoniętej deskami było pełno zaschniętej krwi. Nie znaleziono tam jednak ciał mimo skucia kamiennej podłogi.
Ciała
Zachęceni tym znaleziskiem mężczyźni podnieśli zajazd z posad i odstawili na bok, aby sprawdzić grunt znajdujący się pod spodem, nie przyniosło to jednak żadnych rezultatów. Niezrażeni zaczęli sondować ziemię wokół domu za pomocą metalowego pręta. Następnie ich uwagę zwróciły świeżo przekopane grządki warzywniaka. To właśnie tam odnaleziono ciało doktora Yorka. Mężczyzna został pochowany twarzą w dół, ze stopami prawie wystającymi ponad powierzchnię. Miał rozbitą głowę, prawdopodobnie młotkiem, i podcięte gardło.
Następnego dnia odnaleziono kolejnych osiem ciał w ogródku i jedno w studni. Wszystkie nosiły takie same obrażenia. Tylko jedna ofiara, którą było malutkie dziecko, została pozbawiona życia inaczej, najprawdopodobniej poprzez uduszenie lub pogrzebanie żywcem. Gazety donosiły, że wszyscy zamordowani zostali wręcz „nieprzyzwoicie okaleczeni”. Przypuszczano, że z ręki krwiożerczej rodziny zginęło 21 ludzi.
Rozwścieczony tłum zapałał żądzą zemsty. Swój gniew skierował na przyjaciela Benderów, mężczyznę o nazwisku Brockman, który znalazł się wśród gapiów. Nieszczęśnika trzy razy wieszano na belce w gospodzie, a następnie trzykrotnie odcinano celem wymuszenia zeznań. Bez skutku. Brockman nie wiedział, dokąd udali się jego znajomi.
Pościg
W trakcie śledztwa znaleźli się nieliczni świadkowie, którzy przybliżyli modus operandi morderców. Jednym z nich był niejaki William Pickering. Opowiedział, jak odwiedził pewnego dnia zajazd Benderów. Gospodyni przybytku zaprosiła go do wspólnego stołu. Mężczyzna jednak odmówił. Nie mógł przemóc odrazy, jaką odczuł na widok brudnej kotary wiszącej tuż za krzesłem. Spowodował tym gwałtowną reakcję ze strony Benderów, którzy nawet grozili mu nożem. Ale przynajmniej uszedł z życiem.
Wieść o czynach makabrycznej rodziny szybko się rozeszła. Na teren farmy ściągali gapie i miłośnicy horroru (w sumie ponad trzy tysiące osób), w tym reporterzy z Nowego Jorku i Chicago. Chata, w której mieścił się zajazd, została zrównana z ziemią. To, co niej zostało, czyli cegły i kamienie, którymi wyłożona była studnia, rozgrabili łowcy pamiątek. Senator stanowy Alexander York zaoferował nagrodę w wysokości 1000 USD (współcześnie około 20 914 USD.) za schwytanie rodziny Bender. 17 maja do puli dorzucił się gubernator Kansas, Thomas A. Osborn, oferując nagrodę w wysokości 2000 USD (41 828 USD ) za ujęcie całej czwórki.
Ścigając morderców łowcy głów, odkryli wóz uciekinierów porzucony zaledwie 19 km od farmy. Potwierdzono, że rodzina kupiła bilety na kolej. W mieście Chanute John junior i Kate przesiedli się do składu zmierzającego do Red River. Prawdopodobnie osiedlili się na terenie wyjętej spod prawa kolonii, która znajdowała się na pograniczu Teksasu i Nowego Meksyku. Nikt nie ośmielił się podążyć tam za nimi z uwagi na ogromne niebezpieczeństwo. Ma i Pa Bender z kolei mieli dotrzeć aż do St. Louis w stanie Missouri.
Do tej pory nie wiadomo z całą pewnością, co się z nimi stało, choć w ciągu następnych lat pojawiały się liczne spekulacje. Pa prawdopodobnie popełnił samobójstwo w 1884 roku w Lake Michigan, gdzie znany był pod nazwiskiem John Flickinger. Nie wiadomo dokąd udała się Elvira – ten i ów miał ją widzieć podróżująca razem z córką.
Uważa się, że Benderowie wcale nie byli rodziną. Prawdopodobnie tylko Ma i Kate były faktycznie spokrewnione (matka i córka). Pa urodził się właśnie jako John Flickinger na początku XIX wieku w Niemczech lub Holandii. Kobieta, którą traktował jak małżonkę, przyszła na świat jako Almira Meik. Była dwukrotnie zamężna, ale każdy z jej partnerów tracił życie w tragicznych okolicznościach. Kate urodziła się jako Eliza Griffith. Z kolei prawdziwe nazwisko Johna juniora brzmiało John Gebhardt. Wielu jego znajomych z Kansas twierdziło, że był mężem Kate, a nie bratem.
Natalia Grochal
Źródła:
- https://www.youtube.com/watch?v=b4wXAuTG2ds
- http://natropiemordercow.blogspot.com/2016/03/15-krwawi-benderowie.html
- https://natemat.pl/322829,kim-byli-krwawi-bendersi-jedna-z-najwiekszych-zagadek-dzikiego-zachodu
- https://southcoastherald.co.za/337502/darker-side-human-psyche-serial-killers-10-bloody-benders/
- https://www.mentalfloss.com/article/53672/bloody-benders-americas-first-serial-killers
- https://www.historynet.com/the-bloody-benders-grim-harvest/?f