Nicolas Barclay - skradziona tożsamość zaginionego chłopca
Kiedy w 1997 roku przyrodnia siostra Nicolasa Barclay - Carey - odebrała telefon z informacją, że jej nastoletni brat odnalazł się po trzech latach, nie posiadała się z radości. Co prawda dziwiła się, że amerykańskiego chłopca zlokalizowano aż w Hiszpanii, ale nie było to dla niej specjalnie ważne. Najważniejsze było, że rodzina w końcu mogła być razem. Kobieta natychmiast poleciała do Europy, aby sprowadzić brata do domu. Wkrótce jednak pojawiły się wątpliwości czy człowiek, podający się za zaginionego Nicolasa, naprawdę nim jest.
Jeśli szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o zagadkach kryminalnych.
(Nie)szczęśliwe dzieciństwo
Nieśmiały chłopiec
Nicolas Barclay mieszkał wraz ze swoją matką - Beverly - i przyrodnim rodzeństwem (bratem Jasonem i siostrą Carey) w mieście San Antonio (Teksas, USA). W 1994 roku miał 13 lat, choć wyglądał na młodszego, z uwagi na niski wzrost i szczupłą posturę. Jego dodatkową cechą charakterystyczną były jasne włosy, obcięte “na pieczarkę”.
Na jednym ze zdjęć (dostępnym pod tym linkiem: https://historybyday.com/human-stories/the-true-story-of-a-missing-boy-and-his-imposter/) Nicholas stoi przy bożonarodzeniowym drzewku. Nieśmiało spogląda w obiektyw spod opadającej na oczy grzywki. Wygląda jak uosobienie niewinności. Były to jednak tylko pozory.
Chuligan
Nicholas nie był grzecznym dzieckiem. Mimo młodego wieku miał na koncie kilka zatargów z prawem w postaci włamań i drobnych kradzieży. Chłopiec był znany lokalnym stróżom prawa. Policja pojawiała się w jego domu regularnie, wzywana przez ze względu na głośne rodzinne awantury.
Trzynastolatek faktycznie zachowywał się agresywnie, ale miał swoje powody. Jego matka - Beverly - pracowała 7 dni w tygodniu w Dunkin’ Donuts, często na nocne zmiany. Dodatkowo była uzależniona od kokainy. Kiedy się wściekła - nie panowała nad emocjami. Nie sprawowała prawidłowej opieki nad swoją latoroślą, w gruncie rzeczy Nick wychowywał się sam.
Samotnik
Czasami pieczę nad młodszym bratem przejmował dwudziestoletni Jason. Beverly prosiła mężczyznę o pomoc, gdyż - rzekomo - bała się Nicolasa i jego nieobliczalnego zachowania. Ze względu na liczne problemy z prawem, chłopcu groziło osadzenie w zakładzie poprawczym. 14 czerwca 1994 roku miała się odbyć jego pierwsza rozprawa sądowa.
Cztery dni wcześniej, 10 czerwca, Nicholas poszedł piechotą na oddalone o 3 km boisko do koszykówki. Rozegrał tam mecz ze swoimi kolegami. Około godziny 14:30 zadzwonił z budki telefonicznej do domu. Odebrał Jason. Trzynastolatek chciał, by Beverly przyjechała po niego samochodem. Mężczyzna po drugiej stronie słuchawki odparł, że mama odsypia właśnie nocną zmianę. Nie będę jej budził. Sam poszedłeś na mecz, to sam z niego wróć - oświadczył i rozłączył się.
Jak kamfora
Nicholas nie pojawił tego dnia do domu. Na początku nikogo to specjalnie nie zdziwiło - nastolatek miał już na koncie kilka ucieczek. Zawsze ostatecznie odnajdywał się w mieszkaniu któregoś ze szkolnych kolegów lub dalszych znajomych. Tym razem było jednak inaczej. Nikt nie widział chłopca od czasu meczu.
13 czerwca zaniepokojona Beverly zgłosiła zaginięcie syna na policji. Funkcjonariusze niespecjalnie przyłożyli się do poszukiwań, zapewne ze względu na złą sławę młodego rozrabiaki. Wszyscy byli przekonani, że Nicolas przebywał na gigancie ze względu na zbliżającą się rozprawę sądową, w trakcie której miała zapaść decyzja o ewentualnym odesłaniu go do poprawczaka.
We wrześniu 1994 roku Jason zadzwonił na policję twierdząc, że jego brat próbował włamać się do przydomowego garażu. Kiedy funkcjonariusze pojawili się na miejscu, po rzekomym intruzie nie było już śladu. To był ostatni raz, kiedy Nicolas Barclay był przez kogokolwiek widziany żywy.
Cudowne odnalezienie
Telefon z Hiszpanii
Czas mijał, a trzynastolatek nie dawał znaku życia. Hipoteza o dobrowolnej ucieczce straciła rację bytu. Gdy 10 czerwca Nicholas wyszedł na mecz, był ubrany w lekką koszulkę i spodnie, a na ramieniu niósł niewielki plecak (nie udało się ustalić, co dokładnie było w środku). W kieszeni miał w sumie jakieś pięć dolarów i nic innego, co umożliwiłoby mu długotrwałe przebywanie poza domem.
Trzy lata po tajemniczym zniknięciu chłopca rodzina Barclay odebrała telefon z komisariatu policji w Wirginii. Ich syn i brat cudownie się odnalazł w mieście Linares. Czekał tam na rodzinę, która zabrałaby go do domu. Uradowana Carey stwierdziła, że chętnie spełni to zadanie. Była przekonana, że Linares to jakaś niewielka mieścina na terenie USA. Tymczasem okazało się, że kobieta musi lecieć aż do… Hiszpanii. Sprawdź także ten artykuł na temat sprawy Kenneki Jenkins.
To mój brat!
Carey spotkała się ze swoim o trzy lata starszym już bratem w ośrodku dla bezdomnej młodzieży. Nicholas, którego pamiętała, bardzo się zmienił. Nie wyglądał już jak ten zagubiony, chudy i drobny chłopiec z fryzurą na grzybka. Zmężniał. Wciąż jednak był jej bratem, Carey nie miała co do tego najmniejszych możliwości.
Kiedy pokazała nastolatkowi rodzinne fotografie, ten bezbłędnie rozpoznał przedstawione na nich osoby. Mówił: O, to babcia, bardzo za nią tęsknię. A to wujek, wygląda tak samo, jak kiedyś. Co jednak ważniejsze, Nicholas wciąż miał na ciele te same tatuaże, które przed zniknięciem zrobiła mu - domowym sposobem - szkolna koleżanka. Uradowana Carey zabrała chłopaka do San Antonio.
Nowe życie
Dużo starszy, ale cały i zdrowy Nicholas, był witany w domu z radością i miłością. Jego życie miało w końcu wrócić do normy: zaczął na powrót uczęszczać do szkoły. Szybko nawiązał tam liczne przyjaźnie, a nawet romantyczny związek z dziewczyną. Po jego dawnym usposobieniu nie było śladu - “nowy” Nick był niezwykle spokojny, wręcz wycofany. Często mówił szeptem, angielszczyzną z mocnym, francuskim akcentem.
Wszyscy wykazywali się wielkim zrozumieniem wobec Nicholasa. Zdawali sobie sprawę, że musiał przez te trzy lata piekło. Jego niesamowita historia budziła powszechne zdziwienie i podziw. Nie trzeba było zatem długo czekać, aż w domu Barclay’ów pojawili się funcjonariusze FBI, pragnący poznać szczegóły wydarzeń z ostatnich 3 lat.
Przerażająca przeszłość
Młody mężczyzna unikał agentów Federalnego Biura Śledczego jak ognia. Zdecydował się za to udzielić wywiadu dla telewizji. Opowiedział w nim, że 10 czerwca 1994 podeszło do niego dwóch chłopaków. Jeden przyłożył mu coś do ust, po czym Nick stracił przytomność. Tym sposobem nastolatek dostał się w łapy szajki handlującej dziećmi, zrzeszającej wysoko postawionych ludzi z różnych krajów.
Porywacze przewieźli chłopca do Francji, gdzie poddano go praniu mózgu. Od tej pory nie mógł posługiwać się językiem innym, niż francuski. Był wykorzystywany seksualnie, bity, zastraszany. Oprawcy wstrzykiwali mu różne substancje w gałki oczne, aby zmienić ich naturalny, jasny kolor, na brązowy.
W końcu Nicholas wraz z innymi dziećmi trafił do Hiszpanii. Rezolutny nastolatek wykorzystał chwilę nieuwagi pilnujących go mężczyzn i uciekł. Błąkał się nocą po ulicach nieznanego miasteczka, aż w końcu przygodny przechodzień odprowadził go na komisariat policji.
Podejrzenia
Wywiad, w trakcie którego Nicholas skrywał twarz pod rondem kapelusza i ciemnymi okularami, wydał się wielu odbiorcom podejrzany. Chłopak nie wyglądał na szesnastolatka. Miał widoczny zarost, a jego uszy wydawały się zbyt duże, jak na uszy dziecka. Blond loki nie były naturalnego koloru, tylko ufarbowane.
“Nicholasem” ponownie zainteresowały się organa ścigania. Zleciły analizę przypadku nastolatka doktorowi psychiatrii - Charlesowi Parkerowi. Lekarz stwierdził, że cudem ocalały chłopak nie zachowuje się jak typowa ofiara traumy; był zbyt radosny, otwarty i zadowolony. Dodatkowo zdawał się dużo bardziej dojrzały, jak na deklarowany wiek.
Na dokładkę Parker stwierdził z całą pewnością, że człowiek urodzony w Stanach Zjednoczonych nie mówiłby z aż tak silnym akcentem, nawet jeśli przez 3 lata faktycznie musiał używać wyłącznie języka francuskiego. Całości dopełniła zupełnie absurdalna historia o zastrzykach zmieniających kolor oczu. Tego rodzaju specyfiki po prostu nie istniały.
Kim jesteś?
Agenci FBI wiele razy informowali Carey, u której ostatecznie zamieszkał Nicolas, że jej “brat” jest potencjalnie niebezpiecznym oszustem, którego powinna natychmiast wyrzucić z domu i oddać w ręce władz. Kobieta nie chciała nawet o tym słyszeć. Śledczy jednak nie ustępowali.
W końcu - nakazem sądu - udało się zmusić “Nicolasa” do oddania próbek do badań DNA oraz pobrania odcisków palców. Tym sposobem w końcu wyszło na jaw, kim naprawdę był odnaleziony w Linares mężczyzna. Jego prawdziwe imię brzmiało Frédéric Pierre Bourdin. W 1997 roku miał 23 lata i był zawodowym kłamcą.
Złodziej tożsamości
Niechciane dziecko
Frédéric Pierre Bourdin urodził się 13 czerwca 1974 roku w Nanterre (Francja). Jego matka pochodziła z Francji, ojciec zaś - z Algierii. Rodzice kobiety nigdy nie zaakceptowali związku ich córki, uważali go za haniebny mezalians. Nic zatem dziwnego, że owoc tej zakazanej miłości, nie doświadczył w dzieciństwie zbyt wielu ciepłych uczuć.
Frédéric nigdy nie poznał swojego ojca. Ze względu na obojętność matki, opiekę nad chłopcem przejęli ubodzy dziadkowie. Kiepsko ubrane dziecko czuło się wyobcowane spośród rówieśników. Odznaczało się mizernym wyglądem, pogłębiającym poczucie niedostosowania i braku akceptacji.
Aby poprawić sobie nastrój, chłopiec wymyślał różne historie. Twierdził na przykład, że jego ojciec jest tajnym agentem wywiadu i dlatego nie może się nim zajmować. Lubił konfabulować, ponieważ jego własne życie było nie do zniesienia. Dziadek na każdym kroku dawał do zrozumienia, że jest zakałą rodziny. Nie stronił również od rękoczynów.
Modus operandi
W wieku 12 lat Frédéric trafił do poprawczaka ze względu na złe zachowanie. W placówce rozwinął do perfekcji umiejętność oszukiwania innych. Kłamał na potęgę, często uciekał. Przyłapany na samotnym szwendaniu się po ulicach twierdził, że cierpi na amnezję. Wkrótce tego rodzaju ucieczki stały się jego modus operandi. Jeździł pociągiem po całej Europie. Złapany twierdził, że nie wie, kim jest i dawał się odsyłać do kolejnej placówki.
Gdy skończył 18 lat, jego odciski palców trafiły w końcu do międzynarodowych baz policyjnych. To znacznie utrudniało możliwość oszustwa. Młody mężczyzna musiał wymyślić coś innego. Zamiast wymyślać fikcyjne tożsamości, postanowił podszywać się pod prawdziwych ludzi.
Nicolas Barclay
Zatrzymany w 1997 roku w Hiszpanii Frédéric podał się za obywatela Stanów Zjednoczonych. Poprosił o możliwość rozmowy z rodzicami, na co uzyskał zgodę. Wykorzystując okazję zadzwonił do kilku komisariatów policji w Wirginii. Podając się za hiszpańskiego policjanta wypytywał o zaginionych amerykańskich nastolatków. Wyjaśniał, że jego koledzy znaleźli na ulicy zagubionego, młodego obywatela USA, który nie chce współpracować.
Opisując tegoż “młodego obywatela”, podawał własny rysopis. Jedna z funkcjonariuszek zasugerowała, że odnalezionym chłopcem mógłby być zaginiony w 1994 roku Nicholas Barclay. Kobieta przefaksowała czarno - białe zdjęcie dziecka do hiszpańskiego “kolegi po fachu”. Kiedy Frédéric je zobaczył, uznał, że musi wykorzystać okazję.
Odkąd zaczął podawać się za Nicholasa był przekonany, że jego oszustwo szybko wyjdzie na jaw. Co prawda przefarbował włosy, a nawet poprosił znajomą o wykonanie takich samych tatuaży, jakie miał Nick, ale mimo wszystko żywił przekonanie, że rodzina Barclay nie da się długo wodzić za nos.
Dlaczego mi uwierzyli?
Tymczasem Frédéric zdołał bez większego trudu oszukać Carey, pokazującą mu rodzinne zdjęcia. Wywiódł na manowce również Beverly, która traktowała mężczyznę jak zaginionego syna. Tylko Jason miał do sprawy “cudownego odnalezienia” sceptyczne podejście i nie traktował rzekomego “brata” ze zbytnią serdecznością.
Po czasie oszust stwierdził, że rodzina Barclay po prostu chciała wierzyć, że jest on Nicolasem. Wiara ta była do tego stopnia ślepa, że aż podejrzana. Uparcie ignorowała ewidentne oznaki, że historia z międzynarodową szajką pedofili się nie klei. Frédéric wyciągnął z tego taki wniosek, że Beverly i reszta w rzeczywistości wiedzieli, co naprawdę spotkało ich syna i brata, ale nie chcieli się do tego przyznać. Być może dlatego, że sami wyrządzili mu krzywdę.
We wrześniu 1998 roku Frédéric Bourdin został skazany za nielegalne przekroczenie granicy, kradzież tożsamości oraz składanie fałszywych zeznań. Został za to skazany na 6 lat więzienia, a następnie wydalony do Francji. W kolejnych latach kilkakrotnie przyłapano go na podawaniu się za nastoletnich chłopców.
Autor: Natalia Grochal
Źródła:
- https://www.youtube.com/watch?v=4neNNSUOF6I&t=2367
- https://historybyday.com/human-stories/the-true-story-of-a-missing-boy-and-his-imposter/
- https://www.newyorker.com/magazine/2008/08/11/the-chameleon-annals-of-crime-david-grann
- https://en.wikipedia.org/wiki/Fr%C3%A9d%C3%A9ric_Bourdin
- https://brenmar71.medium.com/justice-for-nicholas-barclay-19ea332bd309