Największe obciachy lat 90-tych

Wspominamy z rozrzewnieniem lata 90-te, które niosły tyle nadziei. Pamiętamy popularne marki produktów w PRL, które już nie istnieją. Ale także przypominamy sobie, ile obciachów przyniosły te lata.

Obciach to coś niemodnego i wstydliwego, coś, co kiedyś było na topie, a teraz jest symbolem złego gustu i biedy. Lata 90-te stanowią symbol dorobkiewiczostwa, dlatego były bogate w obciachy. Polacy zapatrzeni w “zgniły zachód”, mogli nareszcie pełnymi garściami sięgać po, do tej pory zakazany, owoc. Wolność pobudziła ludzką inicjatywą i sprawiła, że ludzie zaczęli się dorabiać. Wszyscy zaś, nareszcie mogli kupić upragnione towary. Niestety było nam daleko do zachodu, dlatego mogliśmy ich naśladować tylko poprzez tanie rozwiązania.

Lata 90-te, czyli okres po odzyskaniu niepodległości i otwarciu się Polski na świat, stał się czasem niesamowitej fascynacji zachodem. Pojawiły się również nowe możliwości zarobkowania i wykazywania inicjatywy. Wielu ludzi złapało wiatr w żagle i rozpoczęło bogacenie się od łóżka polowego na bazarze. Wtedy to pojawiły się niezapomniane “szczęki”, czyli rodzaj budek bazarowych otwieranych do góry, w których ludzie zaczęli sprzedawać towary, wtedy w Polsce deficytowe. Głód towarów był tak ogromny, że każdy, kto we właściwym czasie zaopatrzył się w towar i postawił szczękę, dorabiał się majątku. Pojawiły się wówczas rzesze nowobogackich, którzy ze szczęk przesiadali się do własnych hurtowni.

Widok tzw. “szczęk” na głównych ulicach miasta, dziś jest nie do pomyślenia i wydaje się całkowitym obciachem. Jednak na początku lat 90-tych wzdłuż całej ulicy Marszałkowskiej w Warszawie, stał rząd szczęk, łóżek polowych, stolików, gdzie sprzedawano ciuchy, kosmetyki, elektronikę i wszystko, czego wówczas w Polsce brakowało. Obecnie byłby to całkowity obciach i mało kto przyznaje się, że startował od sprzedaży na bazarze. Zaś nie do pomyślenia jest, aby główna, reprezentacyjna ulica miasta stała się tanim bazarowiskiem.

Top 10 największych obciachów lat 90-tych

W latach 90-tych pojawiły się w Polsce niedostępne dotychczas towary. Ludzie zaczęli budować, konsumować, korzystać. Fascynacja zachodem i nagły napływ możliwości sprawiał, że nie wszystko wtedy było w dobrym guście, albo po prostu wyszło z mody. Niestety, po latach komunizmu, kraj startował z biedy. Ludzie chcieli doszlusować do “zachodu” szybko i najtańszym kosztem. Stąd wszechobecna wtedy tandeta i bylejakość.

Największe obciachy lat 90-tych:

  1. bazarowe budki “szczęki”,
  2. Paszport Polsatu,
  3. disco polo,
  4. klapki kubota,
  5. kostka Bauma,
  6. gargamele, czyli fikuśna architektura,
  7. meblościanka.

Niezapomniane obciachy lat 90-tych

Klapki Kubota - obciachy w dziedzinie mody

W latach 90-tych trafiły na polski rynek plastikowe klapki z Chin, przywiezione przez parę Polaków. Stały się hitem, szczególnie że są bardzo praktyczne i tanie. Zapięcie na rzep sprawia, że można regulować szerokość klapka, który pasuje na każdą stopę. Początkowo klapki Kubota były czarne. W latach 90-tych nosiło się je na wakacjach, na basenach, ale też w domu, czy na ulicy. Tradycyjnie nosi się je na gołą stopę, jednak w Polsce nosiło się je na skarpetkę, co jest synonimem polskiego obciachu. Ostatnio marka została reaktywowana i stworzono polskie klapki kubota premium. Co ciekawe, w Polsce tradycyjnie nosi się skarpetki do sandałów i klapków, co jest rozwiązaniem bardzo praktycznym w naszym klimacie. Natomiast w większości krajów uważa się takie zestawienie za faux-pas. Właśnie w latach 90-tych białe skarpetki stały się symbolem awansu społecznego.

Nie wiadomo skąd wzięła się ta moda, ale w latach 90-tych w Polsce wszyscy nosili grube białe skarpetki frotte. Biznesmeni nosili je także do czarnego garnituru i czarnych butów. Białe skarpetki kojarzyły się ze sportem, tenisem i generalnie czystością. Wtedy symbolizowały przedsiębiorczość i pracę umysłową. Później się to zmieniło i białe skarpetki zaczęto postrzegać jako obciach i symbol małego dorobkiewicza handlującego na bazarze. Sprawdź także ten artykuł o obiektach marzeń z czasów PRL.

Meblościanka - obciach PRL

Meblościanka nie była pomysłem lat 90-tych. Pojawiła się dekadę wcześniej w odpowiedzi na gierkowskie budownictwo z wielkiej płyty. Typowe polskie mieszkanie w czasach PRL było małe, z niskim stropem, ciemną kuchnią i małą łazienką. Pomieszczenia były stłoczone wokół mikroskopijnego przedpokoju. W PRL na mieszkanie, spółdzielcze czy kwaterunkowe, czekało się latami. Nawet osoby, które zebrały wkład do spółdzielni, musiały latami czekać na przydział mieszkania. Dlatego też w małych mieszkaniach często żyły rodziny wielopokoleniowe: rodzice oraz dorosłe dzieci ze współmałżonkami i dziećmi.

W takich warunkach spopularyzowała się meblościanka, która królowała także w latach 90-tych. Co ciekawe, model meblościanki, wykonany przez amerykańskich projektantów, nie przyjął się i nie został wprowadzony do produkcji. Natomiast mebel segmentowy, zajmujący całą ścianę, niemal do sufitu, idealnie sprawdzał się w małych mieszkaniach w PRL. Elementy zamykane pozwalały na przechowywanie ubrań, zaś oszklone lub otwarte szafki na ustawianie bibelotów, lub świątecznej zastawy stołowej. Dziś meblościanka nadal króluje w wielu mieszkaniach, chociaż uchodzi za obciach. Obecnie zastąpił ją wystrój minimalistyczny i przesuwane szafy, szczególnie że zniknął zwyczaj prezentowania za szkłem odświętnej zastawy stołowej oraz kryształów, które w PRL były symbolem elegancji i bogactwa, zaś obecnie uchodzą za obciach.

Kostka Bauma i Gargamele - obciachy budowlane

Kotka Bauma, czyli polbruk, składa się z betonowych elementów służących do wykładania podjazdów, chodników i podwórek. Firma produkująca kostkę powstała w 1989 roku i od razu zdobyła popularność. Stała się symbolem bogactwa i nowoczesności, gdyż wszyscy, którzy się dorobili, wykładali nią podjazdy i otoczenie swoich posiadłości.

Dziś kostka Bauma uchodzi za symbol tandety i obciachu. Kostka ma swoje wady. Szybko się brudzi i nie jest trwała. Problemem jest nie tyle sama kostka, co skala jej stosowania. W latach 90-tych wykładano tanią kostką wszystko, co się da, często szpecąc podwórka i podjazdy. Kostka nie podwyższa wartości nieruchomości, dlatego obecnie zrywa się ją i zastępuje ładniejszymi trawnikami i ogrodami.

Kolejnym architektonicznym obciachem lat 90-tych były domy o fikuśnych kształtach przypominających średniowieczne zamki, koniecznie z wieżyczkami, krużgankami i basztami. Szybko zaczęto je nazywać Gargamelami od siedziby słynnego pogromcy Smurfów. Każdy, kto się wtedy dorobił, pragnął postawić dom, który będzie się różnił od prostej, PRL-owskiej szarzyzny. Zaczęto więc wznosić budynki stanowiące nawiązanie do szlacheckich dworków i zamków.

Symbolem “Gargameli” był warszawski hotel Czarny Kot zbudowany w pobliżu Ronda Radosława. Ponieważ budowa była samowolą budowlaną, około 10 lat toczył się proces w sprawie budynku. Ostatecznie Naczelny Sąd Administracyjny w roku 2018 wydał decyzję o rozbiórce budynku, który został rozebrany w roku 2020.

Disco polo i paszport polsatu - obciachy w dziedzinie rozrywki

Przez jednych wyszydzany jako szmira, przez drugich kochany jako lekka rozrywka, disco polo charakteryzuje się prostą, taneczną melodią i tekstami, które nawiązują do tematów miłości, wakacji lub mają charakter żartobliwy, lub rubaszny. Disco polo nawiązuje także do italo disco czy też dyskotekowej muzyki z byłego ZSRR. Co ciekawe, niektóre piosenki były tłumaczone z rosyjskiego.

Nazwę wymyślił właściciel wytwórni płytowej Blue Star. Disco polo pojawia się w programach telewizyjnych i radiowych, zaś apogeum popularności przypada na lata 1995 - 1997. Po 2000 roku nastąpił przesyt tą muzyką i stopniowy spadek popularności.

Do dziś wielu pamięta paszport polsatu, czyli największą akcję promocyjną i zabawę, jaka miała miejsce w latach 90-tych. Stacja Polsat, pragnąc zwiększyć oglądalność, rozesłała do widzów 13 milionów paszportów z indywidualnymi numerami. Co tydzień losowano numer paszportu, który wygrywał. Aby uzyskać nagrodę, trzeba było jednak oglądać Polsat i zapisać numery podawane w różnych programach.

Co ciekawe, różne media próbowały powtórzyć tę zabawę, tworząc losowania numerów dowodów osobistych. Aby dowiedzieć się, który numer wygrał, trzeba było jednak kupić gazetę, w której były one drukowane. Pojawiły się nawet “firmy krzak”, które za drobną opłatą oferowały wyszukiwanie tych numerów, aby ludzie nie musieli tego robić samemu.

ikona podziel się Przekaż dalej